As Ronaldo continued to find the net, one further landmark record came steadily closer in view: the most goals in men’s internationals . It had previously been held by Iran’s Ali Daei, who struck 109 times between 1993 and 2006. Ronaldo equalled Daei’s mark at the delayed UEFA EURO 2020 tournament, where he scored five times.
Cały projekt dostał nazwę INEOS 1:59. Wyzwanie zostanie podjęte na przełomie września i października, a najprawdopodobniejszym miejscem jest Londyn. – Uzyskanie najlepszego czasu w historii maratonu 2: to najwspanialszy moment mojej kariery. Otrzymanie kolejnej szansy złamania magicznej granicy dwóch godzin jest dla mnie niezwykle ekscytujące. Zawsze powtarzam, że granice ludzkich możliwości nie istnieją i uważam, że będę w stanie tego dokonać – mówi Kipchoge. Ogłoszenie tej decyzji nie jest przypadkowe. Dokładnie 65 lat temu – 6 maja 1954 roku – sir Roger Bannister został pierwszym zawodnikiem, któremu udało się złamać granicę 4 minut w biegu na 1 milę. Wtedy też ta bariera wydawała się nie do pokonania dla ludzkich możliwości. Kiedy Anglik tego dokonał na bieżni w Oxfordzie, szybko po nim udało się to także kilku innym zawodnikom. Podczas pierwszej próby złamania dwóch godzin w maratonie, w maju 2017 roku na włoskim torze wyścigowym Monza, Kipchoge zabrakło niewiele, uzyskał rezultat 2: Wtedy, ze względów regulaminowych, ten wynik i tak nie mógłby być uznany. W kolejnym roku o ponad minutę poprawił oficjalny rekord świata, uzyskując we wrześniu w Berlinie wynik 2: Eliud Kipchoge ujawnił INEOS 1:59, w rocznicę fenomenalnego biegu na Oxfordzie Rogera Bannistera – Zebrałem wiele doświadczeń podczas mojej pierwszej próby i jestem pewny, że mogę z tego wyniku urwać 26 sekund. Z dumą przyjąłem wyzwanie przedstawione przez INEOS. W niecierpliwością czekam na miesiące solidnych przygotowań, by potem wrócić i pokazać światu, że jeśli tylko potrafisz skupić się na swoim celu, ciężko pracować i wierzyć w siebie, to wszystko jest w życiu możliwe – mówi mistrz olimpijski i najlepszy maratończyk w historii. Kipchoge tradycyjnie wspierał będzie jego trener Patrick Sang oraz wierny sztab, który zadba o ty by nic nie było pozostawione przypadkowi. – W całej swojej bogatej maratońskiej karierze, Eliud z tym wydarzeniem wskoczył do innej, nowej stratosfery. Jestem pewny, że przy odpowiednim przygotowaniu będzie on w stanie tego dokonać – mówi słynny szkoleniowiec. Za przedsięwzięciem stoi firma INEOS – potentat w branży chemicznej. – Kipchoge jest największym w historii biegaczem maratońskim i jedynym zawodnikiem na świecie, który ma jakiekolwiek szanse, by złamać dwie godziny w maratonie. Damy każde możliwe wsparcie i wierzę, że będziemy świadkami historycznych wydarzeń – mówi założyciel i prezes INEOS Jim Ratcliffe. Niebawem zapadnie też ostateczna decyzja co do lokalizacji. Wiadomo, tak jak w przypadku pierwszej próby, że będzie to niewielka pętla wytyczona na płaskim terenie, bez ostrych zakrętów.
Two photos of Portuguese footballer Cristiano Ronaldo have been shared repeatedly on Facebook, Twitter, YouTube and in blog posts alongside a claim he converted to Islam. The claim is misleading; the photos have circulated online since 2014 in reports about Ronaldo visiting Dubai. There are no credible media reports or public statements indicating that Ronaldo, who is reportedly Catholic, has
Badania i testy w madryckim laboratorium przeprowadzone przez wybitnych specjalistów medycyny sportowej na Cristiano Ronaldo. Aktywuj konto, aby mieć zawsze dostęp do filmów i seriali w jakości HD - bez umowy i zobowiązań. Za 29,99 zł/msc w pakiecie z telewizją! Polecamy Cristiano Ronaldo Świat u stóp2014 Cristiano Ronaldo Świat u stóp 20141394 wyświetleńLektor Dokument "Cristiano Ronaldo: Świat u stóp" ukazuje drogę jaką Cristiano Ronaldo przeszedł od miejscowości Funchal na Maderze, p...DokumentalnyKryptonim Jane / The Janes2022 Kryptonim Jane / The Janes 20221602 wyświetleńLektor W Chicago w 1972 roku policja aresztowała siedem kobiet, które należały do tajnej grupy. Używając kryptonimu Jane i bezpiecznyc...DokumentalnyCały ten dźwięk / Oh it Hertz!2021 Cały ten dźwięk / Oh it Hertz! 20211358 wyświetleńNapisy Każdy muzyk odbiera dźwięki w pogłębiony sposób, ale wokalistka, performerka i kompozytorka Laurie Amat traktuje otaczające nas...DokumentalnyDla Samy / For Sama2019 Dla Samy / For Sama 20192062 wyświetleńNapisy Dla Samy to zarówno intymna, jak i epicka podróż do kobiecego doświadczenia wojny. Ten film to list miłosny od młodej matki do ...DokumentalnyWojennyJackass Jackass 20222222 wyświetleńLektor Zobacz szokujące i dotychczas niepublikowane materiały od ekipy Jackass, aby przekonać się, ile poświęceń wymagało stworzenie t...AkcjaDokumentalnyKomediaNawalny / Navalny2022 Nawalny / Navalny 20223070 wyświetleńLektor Film opowiada o człowieku, który przeżył zamach na swoje życie, zatruwając się śmiercionośnym środkiem nerwowym w sierpniu 2020...DokumentalnyThriller
Sep 10, 2017 - Wzrok jest królem zmysłów. Ponad 80 procent informacji o świecie dociera do nas przez oczy. W tym odcinku przedstawiono nasz układ wzrokowy w niespotykany do
Sportowe filmy, które warto obejrzeć W mojej codziennej pracy psychologa sportu, film często jest dla mnie ważnym narzędziem przekazu. Film może ilustrować istotne postawy i wartości, ale również prowokować do rozmowy i dyskusji. Tutaj rekomenduję 10 moich ulubionych, najbardziej wartościowych w mojej filmotece, filmów sportowych, z którymi warto się zapoznać. Gorąco zatem zachęcam do oglądania, własnych refleksji i wielu dyskusji w gronie treningowym i/lub rodzinnym! 1. Na fali (2007, ang. Surf’s up) Podstawowe informacje: film rodzinny, animowany. Historia młodego surfera, pingwina Cody’ego Mavericka, który marzy, by wygrać prestiżowe zawody i być jak jego idol Big Z. Motywy przewodnie: motywacja i zaangażowanie, poszukiwanie swojej ścieżki w sporcie. Sugerowane ograniczenia wiekowe: bez ograniczeń 2. 110% (2014) Podstawowe informacje: film dokumentalny o przygotowaniach, współzawodnictwie i mentalności polskich mistrzów sportu w różnych dyscyplinach. Motywy przewodnie: organizacja i logistyka treningu sportowego, budowanie przygotowania startowego, istota mentalności w sporcie. Sugerowane ograniczenia wiekowe: +12 3. Siła spokoju (2006, ang. The way of the peaceful warrior) Podstawowe informacje: film fabularny, inspirowany prawdziwą historią. Dan Millman jest młodym i utalentowanym gimnastykiem, któremu szkoleniowiec wróży olimpijski medal. Niestety chłopak ulega poważnemu wypadkowi… Motywy przewodnie: radzenie sobie w sytuacji trudnej (kontuzja), poszukiwanie wartości i swojej ścieżki w sporcie, dialog wewnętrzny, uważność na „tu i teraz” Sugerowane ograniczenia wiekowe: +12 4. Przegrani (2019, ang. Losers) Podstawowe informacje: serial dokumentalny (8 odcinków). Jak poradzić sobie z porażką w świecie, w którym liczy się tylko zwycięstwo? Oto serial, który opowiada historie sportowców, którzy pomimo bolesnych niepowodzeń, zdobyli coś, czego się wcześniej nie spodziewali. Motywy przewodnie: pozytywna porażka, uczenie się na błędach i niepowodzeniach, nastawienie Sugerowane ograniczenia wiekowe: +12 5. Trener (2004, ang. Coach Carter) Podstawowe informacje: film fabularny, inspirowany prawdziwą historią. Trener koszykówki, Ken Carter, obejmuje licealną drużynę koszykówki z trudnej dzielnicy. O dziwo, stawia naukę w szkole na pierwszym miejscu. Motywy przewodnie: zaangażowanie, współpraca, relacje, duch sportu, wartości i umiejętności życiowe Sugerowane ograniczenia wiekowe: bez ograniczeń 6. Game changers (2018) Podstawowe informacje: amerykański film dokumentalny, w którym były zawodnik MMA stawia sobie za misję znalezienie optymalnej diety dla zdrowia i wydajności człowieka. W tym celu spotyka się i rozmawia z wieloma naukowcami i wybitnymi sportowcami. Motywy przewodnie: samoświadomość, odżywianie, inna perspektywa Sugerowane ograniczenia wiekowe: +12 7. W głowie się nie mieści (2015, ang. Inside out) Podstawowe informacje: film animowany, którego bohaterami są emocje mieszkające w głowie nastoletniej dziewczynki Riley. Po przeprowadzce na drugi koniec kraju, emocje zaczynają się coraz głośniej odzywać i przejmują kontrolę… Motywy przewodnie: emocje, radzenie sobie, dorastanie Sugerowane ograniczenia wiekowe: bez ograniczeń 8. Granice ludzkich możliwości (2011) Podstawowe informacje: film dokumentalny, w którym jeden z najlepszych piłkarzy świata, Cristiano Ronaldo, zostaje poddany szeregowi prób, o których często nie śniło się największym analitykom futbolu. Gdzie kończą się możliwości Cristiano Ronaldo? Motywy przewodnie: badania, granice możliwości, doskonałość Sugerowane ograniczenia wiekowe: bez ograniczeń 9. Kamil Stoch – moja historia (2019) Podstawowe informacje: serial dokumentalny (9 odcinków). Serial o Kamilu Stochu to wyjątkowa okazja dla wszystkich, żeby przyjrzeć się z bliska jego codziennym życiu, treningom i relacjom z współpracownikami i najbliższymi. Motywy przewodnie: przygotowanie do treningu i współzawodnictwa, relacje, nastawienie Sugerowane ograniczenia wiekowe: bez ograniczeń 10. Headstrong (2020) Podstawowe informacje: film dokumentalny zrealizowany przez telewizję NBC Sports, w obecnej chwili dostępny tylko po angielsku. Film opowiada historie czterech wyczynowych sportowców, którzy otwarcie opowiadają o wyzwaniach związanych ze zdrowiem psychicznym. Motywy przewodnie: zdrowie psychiczne w sporcie Sugerowane ograniczenia wiekowe: +14
Ver Granice ludzkich możliwości (1984) Película Completa En Español Latino HD - Ver pelicula free willy en español gratis 1993 película ver pelicula free willy en español gratis 1993 admin 20170607t2303000700 50 stars based on 35 reviews free willy 1993 película completa ver o descargar formato flv 1080p webdl bulto 568 mb 1984 desambiguación wikipedia la enciclopedia libre la cifra
Stało się. Eliud Kipchoge potrzebował mniej niż dwóch godzin, by przebiec dystans 42,195 km. I ustanowił rekord świata osobliwy – nie zostanie on uznany, a zarazem przyćmi chyba wszystkie tegoroczne wyczyny sportowe. Nie wiadomo właściwie, dlaczego ludzkość obsesyjnie marzyła o pokonaniu maratonu akurat w czasie poniżej dwóch godzin. To 120 minut lub 7200 sekund – liczby okrągłe, ale wraz z poprawianiem kolejnych rekordów długodystansowcy mijali inne równie okrągłe, np. 7500, 7400 czy 7300, a one niczyjej wyobraźni nie porywały. Nikt nie nazywał ich również „psychologiczną” ani „magiczną barierą do pokonania”. Jeśli się zastanowić nad merytoryczną zawartością tego określenia, może zabrzmieć ono trochę absurdalnie. Dlaczego niby zejście poniżej granicy dwóch godzin miałoby dla sportowca stanowić wyzwanie mentalnie poważniejsze niż zejście poniżej, powiedzmy, dwóch godzin i 18 sekund? Dlaczego na wykresach giełdowych czy tabelach z kursami walut także widzimy jakieś wyimaginowane „psychologiczne bariery”, zawsze związane z okrągłymi liczbami? A jednak w sporcie one rzeczywiście istnieją. Przed dekadami biegacze tęsknili za sforsowaniem innej abstrakcyjnej granicy – przebiegnięcia mili w czasie poniżej czterech minut, czyli 240 sekund. Uchodziła za nieosiągalną, więc przekroczenie jej przez Rogera Bannistera magazyn „Sports Illustrated” obwołał „największym wyczynem XX wieku”. Gdy jednak Brytyjczykowi się udało, w następnych trzech latach barierę złamało… 17 innych długodystansowców. Nie nastąpił wtedy żaden skok w metodach treningowych, nie zmieniły się bieżnie ani sprzęt, ludzkie geny również nie zdążyłyby wyewoluować w kierunku gepardzich. Inni atleci usłyszeli po prostu komunikat „ty też możesz to zrobić”, wyczyn stulecia szybko zmalał do oczywistego celu dla każdego w czołówce. Można przypuszczać, że istotnie pękła bariera psychologiczna. Daniel Coyle, cytowany już przeze mnie autor „Kodu talentu”, przywołuje więcej dowodów, że jeśli przełomu dokona pojedynczy sportowiec, to potrafi natchnąć wielu mu podobnych. Opowiada o golfistkach z Korei Południowej, które przypuściły zmasowany atak na czołówkę w 1998 r., po bezprecedensowym dla zawodniczek z tego kraju sukcesie odniesionym przez niejaką Se Ri Pak, czy Annie Kurnikowej, która natchnęła tabuny rodaczek, gdy jako niepełnoletnia tenisistka wtargnęła do półfinału Wimbledonu. „Talent rozprzestrzenia się jak mlecze po podmiejskich ogródkach. Jeden podmuch przynosi wiele kwiatów”. Czy zatem powinniśmy zakładać, że wkrótce zaczniemy oklaskiwać całe stada następców Kipchoge, który zresztą wspominał, że w swoim pościgu za niemożliwym inspirował się Bannisterem? Odpowiedź nie jest prosta, ponieważ oba biegowe rekordy oddziela wieczność. Gdy swój ustanawiał w 1954 roku Brytyjczyk, jako młody lekarz rano miał jeszcze dyżur w szpitalu i dopiero w południe wsiadł w pociąg do Oxfordu, by stanąć na starcie. Zwykły chudzielec sporo ćwiczył, więc był szybki. Tymczasem Kenijczyka poniosły dzisiaj potęga współczesnej technologii, nauki, wątpliwych praktyk Nike oraz majątek kontrowersyjnego, delikatnie mówiąc, multimiliardera Jima Ratcliffe’a. Długo by opisywać, ile mózgów oraz mięśni pracowało na wyczyn Kipchoge. Buty z oddającą energię wkładką z włókna węglowego; aerodynamiczne tunele osłaniające od wiatru; zmieniający się jak w sztafecie inni wybitni długodystansowcy zredukowani do rólek „zająców”, którzy przyspieszają bieg (nie podoba mi się, że do polszczyzny przeniknął „pacemaker”, nasze słowo ładniejsze); podawane przez rowerzystów napoje, w tym ponoć najwydajniejszy wyprodukowany izotonik; wyświetlana na ziemi kreska pozwalająca Kenijczykowi kontrolować tempo; towarzysząca mu na zawodach pierwszy raz w życiu żona i dzieci. Tym razem w głowach atletów niekoniecznie natychmiast zaświtało „ja też mogę to zrobić”. Wykorzystano całą dostępną wiedzę, zainwestowano ocean pieniędzy, spektakl spowiły też wątki związane z zakazanym wspomaganiem – o wielu przeczytacie w świetnym tekście Łukasza Jachimiaka i zatrzęsieniu innych materiałów we wszystkich językach globu, bo widowisko podekscytowało całą ludzkość. Sam Kipchoge porównał swoje kroki do tych, które po wylądowaniu na Księżycu wykonał astronauta Neil Armstrong. Władze lekkoatletyczne uważają inaczej, rekordu nie uznają. Opisane wyżej okoliczności łamią bowiem regulamin w wielu punktach, poza tym Kenijczyk nie brał udziału w normalnej rywalizacji. Wielu ekspertów, również aktywnych znakomitych lekkoatletów, wyczuwa w wiedeńskiej imprezie fetor przekrętu, zorganizowanej dla marketingowych potrzeb cyrkowej sztuczki mającej niewiele wspólnego z prawdziwym sportem. Sam chętnie napisałbym, że Kipchoge wygrał na dopingu, ale czuję, że mimo wszystko obraziłbym fenomenalnego atletę, który zasługuje na szacunek i podziw. Nikt tutaj nikogo nie oszukiwał, całą (miejmy nadzieję) operację przeprowadzono jawnie, zresztą hegemonii bohatera nad resztą biegowej stawki nie sposób zakwestionować – posiada również oficjalny rekord, wygrał 12 z 13 przebiegniętych w karierze maratonów, raz dotarł do mety jako wicelider. Reprezentuje szczytowy sportowy kunszt. Można co najwyżej żałować ewentualnych następców, którzy psychologiczną barierę przełamią – o ile ktokolwiek przed nim tego dokona, być może tylko hipotetyzujemy – w normalnej rywalizacji. Kipchoge w pewnym sensie odebrał im przejście do legendy. W harmidrze składanych obecnie mistrzowi hołdów niewielu bowiem usłyszy lub uzna za zasadniczo ważne, że padł rekord jedynie nieoficjalny. Gdy pojawią się odpowiednio zdeterminowani sponsorzy z budżetem bez dna, jak szefowie Nike czy Ratcliffe, mają pełną wolność zignorowania obowiązujących reguł gry. Wymyślą sobie własne. Zmierzają w końcu ku celowi donioślejszemu niż sport, pragną przekraczać granice ludzkich możliwości. I widownia to kupi. Przecież Kipchoge nie poleciał na lekkoatletyczne mistrzostwa świata, wolał igrzyska pod flagą Nike. Dlatego zastanawiałbym – z niejakim niepokojem – czy alternatywnych sportowych aren nie przybędzie. Czy nie czeka nas nawet widok sprintera, który namówiony przez obrzydliwie bogatych mecenasów otwarcie się szprycuje, by unieważnić inną „psychologiczną barierę”. I wcale nie oczekuje, że ktoś jego wyczyn opublikuje w oficjalnych tabelach. Można rekord uznać albo nie, i tak nikt mu nie odbierze, że był pierwszy.
Cristiano Ronaldo's $30 million real estate portfolio includes a 7-story mansion, a New York City apartment, and a holiday home next door to Conor McGregor. Cristiano Ronaldo has an impressive collection of properties. Cristiano Ronaldo is one of the richest athletes on the planet. The Portuguese star has pocketed over $1 billion in earnings Zapraszam do obejrzenia, to trzeba koniecznie zobaczyć! Bardzo proszę o komentarze!!! Watching Cristiano Ronaldo in the first half of Portugal’s World Cup opener against Ghana on Thursday, you could feel the frustration from the stands.. The striker still looked the part, waving
Płaczek, aktor, żeluś, symulant, król odpalonego saturatora – tak głosi pierwsza z wersji. Druga zaś – najlepszy piłkarz świata, król, idol, wzór do naśladowania oraz najlepszy przykład tego, jak daleko można zajść dzięki ciężkiej pracy, wytrwałości i ciągłej wierze w powodzenie. Przez jednych niemiłosiernie wyszydzany, przez drugich uwielbiany do granic możliwości. Nie ma obecnie piłkarza (być może nie było kiedykolwiek), który budziłby tak skrajne emocje jak Cristiano Ronaldo. Szukajcie, a nie znajdziecie. Nie ma opcji. I choć sam za nim średnio przepadam, to jednak mimo wszystko właśnie osoba CR7 stanowi dla mnie główny argument za tym, by niezależnie od rozstrzygnięcia w dzisiejszym starciu Niemców z Francuzami w finale obstawać za mam zamiaru przesadnie się kryć – z Realem Madryt sympatyzuję od dzieciaka. Figo, Zidane, brazylijski Ronaldo, Beckham, a nawet Owen… Nazwiska, które młodemu chłopakowi zaczynającemu interesować się piłką są w stanie namieszać w głowie i w konsekwencji odbić na nim piętno, które na zawsze zmieni jego postrzeganie futbolu. O ile jednak na przestrzeni kolejnych lat wszystkie galaktyczne transfery budziły we mnie spory entuzjazm, a w przychodzących na Santiago Bernabéu za grube miliony gwiazdach światowej piłki potrafiłem dostrzec też w jakiś sposób ludzi żyjących na tej samej planecie co my, o tyle w przypadku Cristiano do dziś miewam z tym problemy.„Jak to możliwe, że jesteś za Realem i nie lubisz Cristiano?”, pytanie to słyszałem tyle razy, że nawet nie umiem do tylu liczyć. Ano nie lubię, po prostu. Nie mam zamiaru kwestionować jego piłkarskich dokonań i wkładu w sukcesy Realu Madryt, bo to najzwyczajniej w świecie mija się z celem. Nie powiem też, że nigdy nie cieszyły mnie jego bramki. Tak czy inaczej, wizerunek, który wykreował sobie przez te wszystkie lata sprawia, że jako sympatykowi Realu jest mi za niego często po prostu próby udowadniania na każdym kroku, że jest najjaśniejszą gwiazdą w konstelacji, kręcenie narcystycznych filmów, w których pokazuje światu, jaki jest fajny i wielki, cierpiętnicze miny, gdy zamiast niego do siatki trafiali Benzema czy Arbeloa, przerwy w dostawie prądu czy też wypowiedzi przed kamerami w stylu „gdyby wszyscy byli na moim poziomie, bylibyśmy pierwsi”, „jestem smutny, ale nie powiem dlaczego” albo „ludzie mi zazdroszczą, bo jestem ładny, bogaty i świetnie gram w piłkę” mają prawo odpychać. I mnie osobiście odpychają. W Ronaldo widzę bowiem gościa, który mimo trzech dych na karku mentalnie wciąż pozostaje dwunastolatkiem chcącym pochwalić się wszystkim dookoła, że ma fajniejsze zabawki niż reszta dzieciaków. Sukces powinien iść w parze z klasą, a tej zdecydowanie mu nieraz moje negatywne odczucia wobec jego osoby szybko jednak zanikają, gdy Ronaldo zakłada reprezentacyjną koszulkę. Cristiano w barwach Portugalii w ułamku sekundy z nadętego dupka przemienia się w faceta, u którego da się dostrzec ludzkie cechy. Gościa, który na chwilę pozostawia gdzieś za sobą wiele z tych wszystkich pozerskich, drażniących zachowań i pokazuje swoje drugie oblicze – autentycznego kolesia, który przestaje na jakiś czas myśleć wyłącznie o czubku własnego nosa. Kolesia, który nie uważa się już za króla wszystkiego i wszystkich, który nie jest już tym samym Ronaldo pytającym na filmie swojego syna o to, którego samochodu brakuje w czego to wynika? Choć może to i trochę bawienie się w tanią psychologię, moim zdaniem – z faktu, że w kadrze Ronaldo w końcu nie odczuwa potrzeby nachalnego podkreślania, że jest najlepszy. Wie on bowiem, że żaden z kolegów nie jest w stanie dorównać mu ani popularnością, ani umiejętnościami i – co za tym idzie – czuje się o wiele bezpieczniej. Nie musi bać się tego, że Bale czy Benzema zagrali lepiej od niego, że zaraz ktoś zajmie jego miejsce na szczycie. Nie musi panicznie obawiać się, że za jego plecami już czai się stado hien czyhających tylko na jego gorszy on sobie bowiem sprawę z tego, że dla reszty zawodników reprezentacji Portugalii pełni w praktyce rolę ojca, mentora i przewodnika, który jak trzeba, weźmie odpowiedzialność na swoje barki, a gdy zajdzie potrzeba, będzie ściskał kciuki za swoich uczniów, by tylko wspólnie popchnąć głodną jak chyba żadna inna kadra narodowa na świecie Portugalię ku upragnionemu triumfowi na wielkiej imprezie. I w roli tej czuje się wyjątkowo dobrze. Nawet jeśli zachowuje przy tym pełną świadomość, że w razie niepowodzenia odpowiedzialności nie będzie dało się rozmyć na cały zespół. Nie, tym razem „gdyby wszyscy byli na moim poziomie” nie miałoby racji byłbym wyjątkowym ignorantem, gdybym stwierdził, że Cristiano podczas EURO nie machał łapkami, nie zerkał błagalnie w kierunku sędziego czy nie raczył nas innymi aktorskimi popisami. Po spotkaniu z Islandią nie potrafił też ugryźć się w język. Tak czy owak, podczas tego turnieju najbardziej w pamięci zapadły mi dwie sytuacje z jego udziałem. Pierwsza – radość po golu Ricardo Quaresmy w potyczce z Chorwacją. W Realu tego samego Ronaldo oczami wyobraźni widziałbym już bowiem wkurwionego po tym, że ktoś musiał/ośmielił się dobijać na pustaka jego strzał. Nie było w tym ani grama aktorstwa i udawania z maskowanym bólem w tle, że to nie on przesądził o zwycięstwie. Tak samo jak nie było ani szczypty fałszywej kurtuazji w pocieszaniu po meczu zalanego łzami Luki rzecz, która mnie poruszyła, to z kolei jego zachowanie podczas serii rzutów karnych przeciwko Polsce. Tak autentycznego Cristiano nie widziałem chyba nigdy. Najpierw sam pewnie wykorzystał jedenastkę, potem zaś przeżywał strzały kolegów w sposób, który zapamiętam jeszcze przez długi czas. Chowanie się za plecami reszty zawodników, odwracanie wzroku, cieszenie się jak dziecko po każdym celnym strzale… To był Ronaldo, u którego było widać niepewność, strach, nerwy. Ronaldo, który w trosce o coś więcej niż własną fryzurę był w stanie pokazać światu cząstkę ludzkich emocji i ułomności. Ronaldo, względem którego przez to wreszcie mogłem odczuć – dystansując się na chwilę od tego, że miało to miejsce w starciu z Polską – zwyczajną od tego, kto dziś okaże się drugą finalistą, w walce o złoto będę po stronie – bo „kibicowanie” w tym przypadku byłoby jednak stwierdzeniem mocno na wyrost – tej beznadziejnej, jadącej na farcie i męczącej bułę Portugalii z wkurwiającym Cristiano w centrum. Będę za Portugalią, ponieważ podczas tych nielicznych chwil, w których Ronaldo pokazuje swoje ludzkie oblicze, zamiast łez smutku wolałbym zobaczyć u niego łzy szczęścia. Łzy szczęścia normalnego gościa spełniającego marzenia nie tylko swoje, lecz także całego narodu. Janusz BanasińskiFot. FotoPyK
PenN.
  • yjdg5qk6qb.pages.dev/272
  • yjdg5qk6qb.pages.dev/166
  • yjdg5qk6qb.pages.dev/100
  • yjdg5qk6qb.pages.dev/153
  • yjdg5qk6qb.pages.dev/50
  • yjdg5qk6qb.pages.dev/335
  • yjdg5qk6qb.pages.dev/153
  • yjdg5qk6qb.pages.dev/71
  • yjdg5qk6qb.pages.dev/15
  • cristiano ronaldo granice ludzkich możliwości